Główna bohaterka ma silny charakter, nie jest zahukana i nie boi się powiedzieć tego, co naprawdę myśli na dane tematy. Czasem jednak zalatuje od niej patusiarstwem, kiedy rzuca żarty czy porównuje coś do wypróżniania, co też bardzo nie pasuje do ogólnego klimatu powieści. Reszta bohaterów wydaje się przeciętna.
Nie uchwycisz bladych ech Płacz wyrazi je lub śmiech Lub milczenie To się nie da powiedzieć Na nic wszystkie są słowa Gdy na oślep nas wiedzie Cicha noc księżycowa Gdy się mówić chce o tym Zaraz krtań coś zaciska Nie ma nazwy tęsknota Choć tak bardzo jest bliska To się nie da powiedzieć
Wyjaśnianie. Wyjaśnianie, tłumaczenie [1], eksplanacja [2] – zadanie myślowe polegające na wskazaniu racji dla stwierdzonego zdania; jedna z najbardziej znanych odmian rozumowania obok wnioskowania, dowodzenia i sprawdzania . Wyjaśnienie polega na odpowiedzi na pytanie "dlaczego tak jest jak stwierdziliśmy?"
Mógłby ktoś swoimi słowami zinterpretować ten tekst? Tzn powiedzieć o co w nim chodzi, bo nie rozumiem tego języka. fragment z Makbeta. MAKBET Jeśli to,co się ma stać,stać się musi, Niechby przynajmniej stało się niezwłocznie.
Są to książki, które klienci wybierali przy okazji zakupu „Tego nie mogę ci powiedzieć” autorstwa Justyna Sznajder. Najgłośniej krzyczy serce, książka wydana w 2020 roku. Martyna Senator, ulubiona autorka nastolatków i młodych dorosłych, stworzyła powieść, o której będziecie pamiętać przez długie tygodnie.
Vay Tiền Trả Góp 24 Tháng.
Tekst piosenki: Nie wiem - nabyte to mam czy dziedziczne Nikt tego nie wyjaśni mi To chyba jakieś skrzywienie psychiczne Które uparcie we mnie tkwi Ot, weźmy przykład: wczoraj kupić chcę kapelusz Więc ekspedientka mi wybiera jeden z wielu I mówi: "Ślicznie pani, to paryski model W nim zaraz - mówi - inną pani ma urodę" Spoglądam w lustro i strach łapie mnie za gardło Przede mną stoi wyjątkowe czupiradło Patrzę bez słowa na to, co na głowie To nie ozdoba, ale dreszczowiec A ona mówi: "Ja radzę szczerze Niech pani bierze, niech pani bierze" Więc choć okropnie w nim źle się czuję Kupuję Bo ja nie umiem powiedzieć "nie" Żeby odmówić komuś, nigdy się nie zmuszę Czerwienię się jak rak i mówię tak lub siak Lecz słowa "nie" za żadne skarby nie wykrztuszę Już czasem myślę - na bok odstaw Ten cały swój psychiczny kram Postaraj zmienić się od podstaw Raz się wewnętrznie jakoś złam Już nieraz pragnę, już nieraz chcę Ale w ostatniej chwili coś mnie nagle cofa Bo ja nie umiem powiedzieć "nie" I to jest moja biologiczna katastrofa Chyba pod złym na ten świat przyszłam znakiem Czasem aż zbiera się na płacz Bo sytuacje czasami mam takie Że tylko z mostu w wodę skacz Na przykład kiedyś Piotr, znajomy mój ze Szczyrka Spotyka mnie i mówi do mnie: "Słuchaj, Irka Mam kawalerkę, czyli krótko, jednym słowem Przyjdź do mnie, pogadamy o tym i o owym" "Mam dobre wino, kawa także jest wspaniała No i w ogóle przyjdź, nie będziesz żałowała" Już ledwie żyję, już się cała gubię Wina nie piję, Piotra nie lubię "Chodź - mówi - złego nic cię nie spotka Nie bądź idiotka, nie bądź idiotka" Słucham, a wewnątrz dławię się wstydem I idę Bo ja nie umiem powiedzieć "nie" Żeby odmówić komuś, nigdy się nie zmuszę Czerwienię się jak rak i mówię tak lub siak Lecz słowa "nie" za żadne skarby nie wykrztuszę Już czasem myślę - na bok odstaw Ten cały swój psychiczny kram Postaraj zmienić się od podstaw Raz się wewnętrznie jakoś złam Już nieraz pragnę, już nieraz chcę Lecz czuję, że na próżno, że nie przezwyciężę Bo ja nie umiem powiedzieć "nie" Dlatego Piotr od roku jest już moim mężem
Rok temu zmarł Wojciech Młynarski - jeden z najwybitniejszych twórców polskiej piosenki Tekstów napisał ponad dwa tysiące, ale nie tylko do nich sprowadzała się jego twórczość Prezentujemy listę 10 piosenek, które znać powinien każdy Utwory mają uniwersalny i bardzo człowieczy charakter i na pewno nieustająco zachwycają 15 marca tego roku mija pierwsza rocznica śmierci Wojciecha Młynarskiego – piosenkarza, satyryka, kompozytora, scenarzysty, librecisty i poety, jednego z najwybitniejszych twórców piosenki w historii polskiej kultury. Szybko minęło, można by powiedzieć, ale czas przy Młynarskim zawsze mija szybko i nigdy się nie dłuży. Artysta odszedł, twórczość pozostała. Jego utwory śpiewał dosłownie każdy, kto coś znaczył lub chciał coś znaczyć, bez względu na to, czy parał się muzyką czy aktorstwem. Ale mimo to sam Młynarski był uważany za najlepszego interpretatora własnych utworów. Tekstów napisał ponad dwa tysiące, a jak wiadomo, nie tylko do nich się jego twórczość sprowadzała. Nie lubił zresztą mówić o sobie „poeta”, bo jak podkreślał, był przede wszystkim entuzjastą dobrego rzemiosła. Jak wybrać dziesięć utworów Młynarskiego, które każdy powinien znać? Już sam tytuł jest prowokujący, bo co to znaczy „każdy” i „powinien”. Ideałem byłoby, gdyby „każdy znał każdy”, ale w sztuce piękne jest przecież to, że nie musi być idealna, co najwyżej może do tego ideału dążyć. A dużo ważniejsze jest, by była prawdziwa. Te utwory, a wybraliśmy wyłącznie te śpiewane przez samego Młynarskiego, mają uniwersalny i bardzo człowieczy charakter i na pewno nieustająco zachwycają… Dla każdego z nas mogą być czymś innym - śladem czasów minionych, pięknym wspomnieniem, krótką przerwą, zachętą do działania, ale też i przestrogą. Co by tu jeszcze Kto nie słyszał pochodzącego słynnego hasła „Co by tu jeszcze spieprzyć, Panowie? Co by tu jeszcze?". Który z polityków nie próbował na nim czegoś ugrać? Nośne i zawsze aktualne, na stałe wpisało się nie tylko w historię polskiej piosenki. Tekst utworu, śpiewanego przez autora do żwawej melodii Jerzego Derfla, częstego kompozytora i głównego akompaniatora Wojciecha Młynarskiego, pozostaje dziś równie aktualny jak przed laty - zdaniem wielu szczególnie dobrze wpisuje się w kontekst tego, co się dzieje obecnie w Polsce. Sam Młynarski zapewniał, że chociaż jak zawsze pisał ten tekst pod puentę, starał się nie być „ani za białymi, ani za czarnymi”. - Jednoznaczna konotacja polityczna zobowiązuje do przymykania oczu, a co gorsza, upraszcza myślenie – mówił „Rzeczpospolitej”. Słowa Młynarskiego okazały się złowróżbne, bo rzeczywistość pokazała, że jest jeszcze „wiele do spieprzenia”. Wkrótce po ukazaniu się „Układanki”, z której pochodzi utwór, w Polsce ogłoszono stan wojenny. Jesteśmy na wczasach Nie każdy pamięta, że w tym jednym z największych polskich przebojów lat 60. Młynarski, śpiewając czy raczej melorecytując do muzyki Janusza Senta, opisał autentyczne postacie. Panna Krysia to nikt inny jak Krystyna Trylańska, pracująca jako przewodniczka i instruktorka kulturalno-oświatowa w Szklarskiej Porębie, chociaż spotkana akurat przez artystę w Karpaczu. Podobnym zajęciem parał się tam Waldek, czyli Waldemar Pawluszek, okazjonalnie przygrywający na kontrabasie. Oboje byli kaowcami, czyli uprawiali zawód w PRL-u dość rozpowszechniony. W tekście wesołej, z pozoru błahej piosenki odbija się koloryt – lub jego brak – ówczesnego ducha zabawy rodaków, ich zamiłowania do popołudniowych zabaw tanecznych i wieczornych dancingów. Sprawdź ofertę płyty "Jesteśmy na wczasach... na żywo 2001". - Nienawidziłem tej piosenki, bo gdziekolwiek się pojawiłem, to musiałem ją śpiewać - mówił po latach „Dużemu Formatowi” Młynarski. - Myślałem: „Boże kochany, cokolwiek bym napisał, to już tego nie przeskoczę”. Róbmy swoje Kolejna piosenka – tym razem z muzyką Jerzego Wasowskiego - która stała się drogowskazem nie tylko dla pokolenia będącego świadkiem jej powstania – chociaż po swojej premierze na recitalu w Teatrze Ateneum w 1982 roku na kilka lat została zatrzymana przez cenzurę. Bo miała być próbą „zniszczenia socjalizmu”. Ale rzeczywiście do dziś „Róbmy swoje” uchodzi za jeden z najbardziej rozpolitykowanych tekstów Młynarskiego, z czym sam autor się nie do końca zgadzał, mówiąc, że to gęba, którą trochę temu utworowi przyprawiono. Może i gęba, ale sam tekst rzeczywiście stanowi doskonałe remedium na smutną rzeczywistość. Każdą. „Róbmy swoje / Pewne jest to jedno / że Róbmy swoje / Póki jeszcze ciut się chce...”. Specjalnego znaczenia nabrał w 1989 roku, w trakcie pierwszych częściowo wolnych wyborów. Sprawdź ofertę płyty "Róbmy swoje 95'". Jeszcze w zielone gramy „Jeszcze w zielone gramy / jeszcze nie umieramy / Jeszcze się spełnią nasze piękne dni, marzenia plany / Tylko nie ulegajmy przedwczesnym niepokojom / Bądźmy jak stare wróble, które stracha się nie boją”… Jakże chwytliwą melodię do tego utworu napisał w 1989 roku Jerzy „Duduś” Matuszkiewicz, ale to oczywiście przede wszystkim tekst Młynarskiego sprawił, że kompozycja uznawana jest za jedną z najważniejszych w jego dorobku. Smutna, refleksyjna, ale i pełna nadziei – bo to nadzieja, chociaż podlana goryczą, i sam człowiek były dla Młynarskiego najważniejsze. - Nie potrafię pisać do końca pesymistycznie, przytłaczająco – tłumaczył Młynarski w rozmowie z „Gazetą Wyborczą”. - Uważam, że nawet w najgorszych okolicznościach należy szukać iskierki nadziei, która gdzieś powinna być. Nie ma jak u mamy „Ona jedna dostrzegała / w durnym świecie tym jakiś ład / własną piersią dokarmiała / oczy mlekiem zalewała / Wychowała jak umiała / a gdy wyjrzał już człek na świat / wziął swój los w ręce swe / i nie w głowie mi było że…” Piękna, ciepła i jakże nostalgiczna piosenka z 1969 roku, której klimat bardzo wzbogacają smyczki i charakterystyczny dla tamtych czasów żeński chórek - utwór napisał skrzypek Panajot Bojadżijew. Tekst chwyta za serce tak samo jak „Spotkanie z Matką” Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego. A wzrusza jeszcze bardziej, kiedy poznamy kontekst jego powstania Młynarski miał dwa lata, kiedy zmarł jego ojciec, wychowywany był więc jako półsierota. - Miałem wspaniałą, dobrą i mądrą mamę, która w życiowych sprawach nic mi nie nakazywała ani nie zakazywała, pozwalała myśleć samodzielnie, ale nieraz delikatnie podsuwała rozwiązanie – wspominał w wywiadzie z „Gazetą Wyborczą”. Dziewczyny! Bądźcie dla nas dobre na wiosnę! Znowu lata 60., a konkretnie ’68 rok, i ponownie muzyka Janusza Senta. Ni to ballada (zwrotka), ni to hołd złożony muzyce rozrywkowej, z niemalże dancingowym sznytem (refren). „ Dziewczyny! . Bądźcie dla nas dobre na wiosnę! / Dziewczyny! / Skończmy już te "Kobry" miłosne! / Nikomu / Niechaj nie zagraża rozłąka / Gdy wiosną / W rytmie naszych marzeń po łąkach bąk brzdąka, bąk brzdąka... / Dziewczyny! / Lubcie wy nas wiosną, oj, lubcie! / Dziewczyny! / Krzywdy biednym chłopcom nie róbcie! / Niech kpiny Wasze nas nie bolą zbyt liczne! / Dziewczyny! / Teraz będzie solo muzyczne, a ja będę przeżywał! Sprawdź ofertę winylu "Dziewczyny! Bądźcie dla nas dobre na wiosnę!" I jak tu nie wielbić Młynarskiego? Bynajmniej Jeśli komuś się wydaje, że nieprawidłowe używanie słowa „bynajmniej” - jako „przynajmniej” – to problem wyłącznie dzisiejszego pokolenia, niech posłucha tego utworu – skomponowanego przez Janusza Senta już w 1968 roku. Otóż już wtedy nie wszyscy wiedzieli, że „bynajmniej” oznacza „wcale nie”, „ani trochę”, „w ogóle” czy „wręcz przeciwnie”. Wojciech Młynarski stworzył żartobliwy tekst o pewnej pani i pewnym panu, którzy spotkali się w pociągu dalekobieżnym i pani ta złośliwie wyszydziła użycie przez pana słowa „bynajmniej”. Utwór o ogromny wdzięku, mający charakter obyczajowej dykteryjki – dziś, pół wieku od jego powstania, byłby równie aktualny, chociaż pewnie nikt już by nikogo w pociągu nie poprawiał. Bynajmniej. Układanka Tytułowy utwór z wydanej w 1981 roku płyty (a wtedy właściwie kasety) „Układanka”, skomponowany przez Jerzego Wasowskiego. Wesoła, szybka, bardzo żwawa piosenka, opowiadająca o dzieciach bawiących się puzzlami. Ale czy aby na pewno? Przecież to Młynarski. „W końcu Jasio wstał z kolanek/ ścisnął w piąstki małe dłonie/ mówiąc: Proszę koleżanek, kurczę / ktoś nas tutaj robi w konia”. „Proszę taty, proszę mamy/ dajcie wytchnąć, dajcie pożyć / po co my to układamy / jak to nie da się ułożyć?! / Po co my tu główkujemy / wytężamy się od nowa / po co dopasowujemy / jak się nie da dopasować?! / Ja bym mógł do ciemnej nocki / tak układać z wami razem / ale dajcie nowe klocki / albo zmieńcie ten obrazek!”. Wyraźne aluzje polityczne, których cenzor nie był w stanie wyłapać, to wizytówka Młynarskiego. I właśnie na tym także polegał jego geniusz. - Trzeba pamiętać, że przemiany, które zachodzą najwolniej, to przemiany ludzkich umysłów i świadomości – mówił w wywiadzie dla „Magazynu VIP”. - Do tej sfery usiłowałem się odnieść lata temu i niejednokrotnie teksty te, odczytywane dziś w zupełnie innych realiach, brzmią jakby były napisane zupełnie niedawno. Niedziela na Głównym Chwytliwy i dynamiczny utwór z muzyką Jacka Szczygła, skomponowany w 1967 roku, w pewnym stopniu inspirowany wielkim przebojem Gilberta Bécauda „Dimanche a Orly”, którego tytuł pada zresztą w tekście. Młynarski nawiązuje tu do szarej polskiej rzeczywistości, tęsknoty rodaków za wielkim wspaniałym światem – tęsknoty, której nie zrównoważą wystawne bale sylwestrowe członków PZPR, do których i tak nie mają dostępu. „Szanowni państwo, oto projekt całkiem nowy / Jak zlikwidować kompleks Sali Kongresowej / Jak się nie załamywać i nie tonąć w spleenach / Oto recepta jedyna: / Na wszystkie smutki - niedziela na Głównym / Na oddech krótki - niedziela na Głównym / Na sypkość uczuć i brak przyjaciela / Niedziela na Głównym, na Głównym niedziela”. Sprawdź ofertę płyty "Niedziela na głównym". Ciekawe, czy dziś napisałby o „Niedzieli bez handlu”? Och, ty w życiu! Typowy Młynarski, można by powiedzieć. Czyli nietypowy. Utwór na pewno z charakterem i bigbandową siłą, co jest zasługą kompozytora Janusza Senta. W 1967 roku był to wielki przebój. „Och, ty w życiu, ty w życiu jedyna / Do dziewczyny tej wzdycham wśród marzeń / Lecz choć nie wiem, gdzie leży przyczyna / Ja się jej z tym raczej nie kojarzę”. Młynarski śpiewa tu o niespełnionej miłości, ale metaforycznie całość można odbierać jako tekst nie niespełnieniu, odrzuceniu i zarazem towarzyszącemu mu uczuciu zdziwienia. – Serce nie sługa. Nie można sobie pewnych rzeczy narzucić – mówił Donacie Subbotko. - „W tych sprawach to się liczy/ byle listek, byle śmieć – pan mnie rozumie?” – napisałem kiedyś w piosence „Och, ty w życiu!”. Jest w tym coś prawdziwego. W miłości często rzeczy na pozór drobne nagle zaczynają mieć dużą wagę. Zupełnie jak piosenki Młynarskiego – drobne tylko na pozór.
Home Książki Powieść historyczna Tego ci nie powiedziałam Nominacja w plebiscycie 2020 Miłość i poświęcenie w czasach wojennej zawieruchy. Jest rok 1942. W Europie szaleje wojna. Na skraju syberyjskiego obozu młoda kobieta składa przysięgę ślubną. Ta decyzja zaważy na jej przyszłości, a kłamstwo leżące u jej podstaw wyjdzie na jaw dopiero w kolejnym stuleciu. Czasy współczesne, Stany Zjednoczone. Ukochana babcia Alice Hanna trafia do szpitala. Dziewczyna odnajduje w jej domu ukryte pamiątki z dawnego życia: podniszczone zdjęcie młodego mężczyzny, skórzane buciki i list. Sparaliżowana staruszka prosi wnuczkę, by ta pojechała do jej ojczyzny – Polski – i odnalazła ukochanego. Tam Alice zaczyna odkrywać bolesną prawdę, którą jej babcia rozpaczliwie ukrywała przez całe życie. Gładko przeskakując pomiędzy dwoma płaszczyznami czasowymi – okresem okupacji oraz współczesnością – Kelly Rimmer tworzy opowieść pełną emocji. Z przeplatających się losów dwóch kobiet wyłania się historia wytrwałości, lojalności, miłości i honoru. Autorka uświadamia nam, jak niszczycielskie mogą być skutki przemilczania prawdy… i że czasem musi upłynąć całe życie, zanim zdobędziemy się na odwagę, by pójść za głosem serca. Inspirująca powieść o nadziei i miłości zdolnej do pokonania wszelkich przeciwności. Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni. Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie: • online • przelewem • kartą płatniczą • Blikiem • podczas odbioru W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę. papierowe ebook audiobook wszystkie formaty Sortuj: Książki autora Podobne książki Wyróżniona opinia i Tego ci nie powiedziałam Powieść Kelly Rimmer zaciekawiła mnie tym, że jej akcja miała toczyć się częściowo w Polsce w czasach drugiej wojny światowej. To zawsze zapala mi czerwoną lampkę, gdyż zagraniczni autorzy bardzo często w tym temacie wykazują się powierzchownością lub wręcz dopuszczają się przekłamań. W tym wypadku jest na szczęście inaczej. Autorka, jak wspomina w posłowiu, poprzedziła prace nad książką gruntownym researchem i wizytą w kraju przodków. Historia, którą nas uraczyła jest nieco nieprawdopodobna, jednak chyba każdy z nas ma w rodzinie tego typu opowieść, w której przedziwne zbiegi okoliczności doprowadziły do jakiegoś spotkania, ocalenia z wojennej pożogi czy narodzin pewnej miłości. Takie opowieści tworzą naszą rodzinną tożsamość i na ich dowód najczęściej najlepsze jest po prostu nasze własne istnienie, które bez tych wydarzeń nie byłoby możliwe. Opowieść Kelly Rimmer toczy się dwutorowo. Najpierw poznajemy Alinę, która w sierpniu 1939 roku jest beztroską nastolatką, żyjącą w wiosce niedaleko Trzebini wraz z rodzicami i dwójką starszych braci. Dziewczyna właśnie zaręczyła się z wyjeżdżającym na studia do stolicy, Tomaszem Śląskim, synem miejscowego lekarza. Wybuch wojny przedwcześnie zmusi ją do dokonania trudnych wyborów i nieco pozbawi młodzieńczych złudzeń. Jednocześnie w odległych Stanach Zjednoczonych, Alice, żona i matka dwójki dzieci boryka się z problemami dnia codziennego, do których oprócz wiecznie zajętego męża, prowadzenia domu i wychowywania dwójki niezwykłych dzieci, dołącza nietypowa prośba umierającej, lecz ukochanej babci. Staruszka kieruje do Alice nietypową prośbę. Marzy, by wnuczka pojechała do jej rodzinnego kraju, dalekiej Polski i odnalazła jej wielką miłość, Tomasza. Zdziwiona Alice bije się z myślami. Czy podoła takiej próbie? Czy jej rodzina dobrze zniesie jej kilkudniową nieobecność? Wreszcie czy podróż ma w ogóle sens, skoro babcia powinna pamiętać, że jej ukochany mąż Tomasz, przed kilku laty odszedł z tego świata. Ostatecznie podróż Alice do Polski przyniesie zaskakujące rezultaty i pomoże odkryć tajemnicę babci. Stanie się też swoistym catharsis dla Alice. Powieść Kelly Rimmer chwyta za serce, przenosi nas do wojennej Polski, do prześladowanego okupowanego kraju. Opowiada o silnej miłości, honorze, wierności ideałom, o dobru i złu. Nie żałuję czasu spędzonego na lekturze, ponieważ ta historia nie jest sztampowym powieleniem wielu innych. Podobała mi się nie tylko część historyczna, ale także współczesna, ponieważ Alice jest postacią bardzo ludzką, zwyczajnie chwilami dopada ją słabość. Nareszcie nie jest to poszukująca sensacji młoda dziennikarka, jak to zwykło być w tego typu książkach, tylko żona i matka, która odkrywa, że może jeszcze spełnić własne marzenia, a przy okazji przynieść ukojenie umierającej babci. Polecam gorąco. Oceny Średnia ocen 7,9 / 10 759 ocen Twoja ocena 0 / 10 Cytaty Powiązane treści
Strona główna Świat 2022-05-22 14:30 aktualizacja: 2022-05-22, 21:49 Andrzej Duda przemawia przed Radą Najwyższą Ukrainy. Fot. ANDRII NESTERENKO Dostawca: PAP/EPA. Prezydent Andrzej Duda jest pierwszym przywódcą obcego państwa, który od początku wojny przemawiał w ukraińskim parlamencie. Wołodymyrze, drodzy przyjaciele, jak mam teraz mówić, kiedy wzruszenie blokuje mi krtań? Dziękuję wam z całego serca. Wołodymyrze, dziękuję w imieniu Rzeszowa, jego mieszkańców; dziękuje w imieniu Podkarpacia, całego pogranicza z Ukrainą w Polsce, mieszkańców tego region, dziękuje w imieniu wszystkich Polaków, dziękuję ci ogromnie za twoje wspaniałe słowa, dziękuję z całego serca. Szcze ne wmerła Ukrajiny i sława, i woliaSzcze nam, bratia Ukraincy, usmihnetsia dolia. Jeszcze Polska nie zginęła,Kiedy my żyjemy. Co nam obca przemoc wzięła, Szablą odbierzemy. Witaju was, brattja, witaju was, duże wam djakuju. Szanowny panie prezydencie, drogi przyjacielu Wołodymyrze, szanowny panie przewodniczący, szanowne panie i panowie posłowie, szanowni państwo, wszyscy ukraińscy przyjaciele, jestem dziś w pięknym, dumnym Kijowie, stolicy wolnej, niepodległej, demokratycznej Ukrainy, która prawie od 90 dni stawia bohaterski opór barbarzyńskiej agresji. Byłem tutaj też 23 lutego, zaledwie kilka godzin przed rozpoczęciem rosyjskiej inwazji. Byłem, by wspierać Ukrainę i jej naród w niezwykle trudnym czasie i zapewnić, że Polska nigdy nie zostawi Ukrainy samej. Byłem tu także nieco ponad miesiąc temu z prezydentami państw bałtyckich – Litwy, Łotwy i Estonii, z wypróbowanymi przyjaciółmi waszego kraju, aby rozmawiać o konkretnej pomocy dla was. Ale podczas mojej, tamtej wizyty w Kijowie, w pierwszej połowie kwietnia, byłem także w Borodiance i Irpieniu. Na własne oczy widziałem ślady zbrodni, widziałem ogrom ludzkiego nieszczęścia, widziałem cierpienie, widziałem ból, widziałem zburzone domy, widziałem niewyobrażalną tragedię waszego narodu. Wiem, jak strasznych czynów dopuścili się w Buczy i w innych miejscach barbarzyńscy najeźdźcy. Muszą za to odpowiedzieć przed międzynarodowymi trybunałami. To jest rzecz konieczna, jeżeli świat ma być rzeczywiście światem sprawiedliwym, jeżeli świat ma być rzeczywiście światem wolnym. Ale pomimo wielkich zniszczeń, pomimo straszliwych zbrodni, wielkiego cierpienia, którego każdego dnia doświadcza ukraiński naród, rosyjscy najeźdźcy nie złamali was. Nie udało im się to i wierzę w to głęboko, że nigdy im się to nie uda. I chcę to powiedzieć z całą mocą: wolny świat ma dziś twarz Ukrainy. Jako prezydent Rzeczypospolitej Polskiej mam zaszczyt przemawiać przed wami, przedstawicielami ukraińskiego narodu, w ukraińskim parlamencie, w miejscu, gdzie bije serce wolnej, niepodległej i demokratycznej Ukrainy. To ogromny przywilej i wyróżnienie. Traktuję go jako wielki gest przyjaźni wobec Polski i Polaków i dziękuje za to z całego serca, dziękuję wam, przyjaciele. Wielce szanowni deputowani, wszyscy dostojni przybyli goście, ale przede wszystkim Wołodymyrze, szanowny panie prezydencie, panie przewodniczący, moment dziejowy sprawia, że Ukraina i Polska mają niesamowitą polityczną szansę jako dwa blisko spokrewnione narody tej samej części Europy. Panie prezydencie, Wołodymyrze, sam mówiłeś, że razem jest nas ponad 80 milionów i że razem jesteśmy silniejsi. Nie wolno nam tej szansy zmarnować. Drodzy ukraińscy przyjaciele, chciałbym, żebyście wiedzieli, że wasi bliscy, żony, rodzice, dzieci, wnuki, te miliony ludzi, które musiały wyjechać z Ukrainy, także do Polski, uciekając przed tragedią wojny, nie są dziś w naszym kraju uchodźcami, są naszymi gośćmi. Zapewniam was, że kiedy wy tak dzielnie walczycie w obronie niepodległości swojego kraju, oni są w polskich domach bezpieczni. I bezpiecznie będą mogli powrócić do swojej ojczyzny po tym, jak pokonacie rosyjskiego okupanta i wierzę w to głęboko, że tak właśnie będzie. To swoisty paradoks, że tak wielkie zło, które wyrządzają na Ukrainie najeźdźcy, wyzwoliło z drugiej strony tak wielkie dobro. Wierzę, że to dobro, te nawiązane przyjaźnie pomiędzy milionami Polaków i Ukraińców, sprawią, że będziemy dobrymi sąsiadami już na zawsze. To wielka, dziejowa, historyczna szansa i wielki dziejowy, historyczny przełom. Ale, panie prezydencie, Wołodymyrze, państwo przewodniczący, Werchowna Rado, staję przed dostojną Radą Najwyższą jako prezydent Polski, staję, by podziękować; podkreślam: staję, by podziękować. Do tej pory wy dziękowaliście. Mówicie, że Polska otworzyła granice dla trzech i pół miliona ukraińskich uchodźców i stała się domem dla ponad dwóch milionów z nich. To prawda. Mówicie, że Polska dała Ukrainie ogromną liczbę czołgów, transporterów opancerzonych, wyrzutni rakiet, broń i amunicję wartą prawie dwa miliony dolarów; że cały czas powtarza innym, że Ukraina musi mieć wsparcie wolnego świata. To prawda. Że Polska niesie pomoc i nie przestraszyła się rosyjskich, moskiewskich pogróżek, to też prawda. Mówicie, że Polska otworzyła swoją granicę i dała Ukraińcom takie same prawa, jakie posiadają Polacy, i przyjęła do szkół wasze dzieci. I to też jest prawdą. Jednak to nie my jesteśmy bohaterami. To wy nimi jesteście. Mówię o tym z dumą, bo Polska udzieliła Ukrainie wsparcia dlatego, że my w was wierzyliśmy i wierzymy. Na wiele miesięcy przed wybuchem wojny byłem przekonany, że Ukraina stawi skuteczny opór Rosji, że będzie jak bohater wiersza wielkiego Iwana Franki: "Jak duch, szczo tilo rwe do boju, rwe za postup, szczastja i wolju". Dziękuję wam dzisiaj za to, że bronicie Europy przed najazdem barbarzyństwa i nowego rosyjskiego imperializmu. Że pokazujecie tyranom ich miejsce. Że udowodniliście, że duch wolnego narodu jest silniejszy. Dziękuję za to z całego serca. Pokazałaś, Ukraino, że jesteś – jak mówi twój hymn – kozackiego rodu. Jesteście wielcy. Zwracam się do waszych żołnierzy. Do żołnierzy ukraińskich walczących w Siłach Zbrojnych Ukrainy, Gwardii Narodowej, jednostkach obrony terytorialnej, do bohaterskich obrońców Mariupola, również tych, którzy przebywają obecnie w rosyjskiej niewoli, i do tych, którzy na całej linii frontu stawiają zaciekły opór najeźdźcom. Jesteście bohaterami Ukrainy, ale jesteście też bohaterami Polski, Europy i całego świata. Dziękujemy wam z całego serca. Przyjmijcie nasz wielki szacunek, wielki. Z całego serca dziękuję, w imieniu narodu polskiego dziękuję za wasz opór, za wasze poświęcenie, za waszą odwagę, za wasze umiłowanie wolności i ojczyzny. To ono będzie źródłem waszego zwycięstwa. Wierzymy w to głęboko. Szanowni państwo, wrogowie wielokrotnie próbowali nas skłócić, skierować przeciwko sobie. Dziś także próbują, strasząc Polaków Ukraińcami i Ukraińców Polakami, wykorzystując do tego bolesne tematy z naszej wzajemnej przeszłości, z naszej historii. Ale to im się nie uda. Zbyt dobrze poznaliśmy te metody. Wiemy, że napięcia w relacjach polsko-ukraińskich służą tylko obcym interesom, a nam, Polakom i Ukraińcom, szkodzą. Nasze oba narody to wieki, długie wieki historii. Historii wspaniałej, ale w wielu momentach także i bardzo trudnej. Popełniliśmy wzajemnie wiele błędów, za które zapłaciliśmy wysoką cenę. Mówił o tym na Ukrainie, we Lwowie, papież Jan Paweł II, wielki orędownik pokoju i pojednania polsko-ukraińskiego. Przypomnę jego pamiętne słowa: "Niech dzięki oczyszczeniu pamięci historycznej wszyscy będą gotowi stawiać wyżej to, co jednoczy niż to, co dzieli, ażeby razem budować przyszłość opartą na wzajemnym szacunku, na braterskiej wspólnocie, braterskiej współpracy i autentycznej solidarności". Tak powiedział Jan Paweł II we Lwowie. Dzisiaj bardziej niż kiedykolwiek wspólnie realizujemy to przesłanie i musimy je realizować nadal w oparciu o prawdę i wzajemny szacunek. Podczas mojej ostatniej wizyty w Watykanie, nie tak dawno, złożyłem na grobie świętego Jana Pawła II dwa wieńce – biało-czerwony i niebiesko-żółty. I modliłem się razem z moją żoną, z naszymi współpracownikami, z Polakami, którzy akurat byli w bazylice św. Piotra, ale także i z obecnymi tam na miejscu Ukraińcami, za wolną, niepodległa, suwerenną Ukrainę, która będzie żyła w przyjaźni z wolną, niepodległa i suwerenną Polską, za szczęści i wzajemną współpracę naszych państw i narodów. Za nas wszystkich, za nasze rodziny. O pokój i przyjaźń, o bezpieczną przyszłość. Drodzy przyjaciele, właśnie o bezpieczna przyszłość naród ukraiński bohatersko walczy z rosyjskim najeźdźcą już trzy miesiące. Wiele państw, wielu ekspertów, światowe media przewidywały, że to będzie szybka i zwycięska wojna Rosji, że Kijów upadnie w trzy dni. Ale nie mogli się bardziej pomylić. Nie upadł ani w trzy, ani w 33, ani w 53, ani w 83 dni i nie upadnie. Nie upadnie, nie mam co do tego żadnych wątpliwości. A gdy niemal wszyscy, właśnie będąc przekonanymi, że Kijów upadnie, ewakuowali stąd swoje ambasady, polski ambasador Bartosz Cichocki pozostał w Kijowie, był tu w czasie bombardowań z wami i w czasie ataku na Kijów, i jest tutaj ze mną. Dziękuję, panie ambasadorze za godne reprezentowanie Rzeczypospolitej tam, gdzie najbardziej tego potrzeba. Szanowni państwo, wygrana bitwa o Kijów, wygrana bitwa o Charków, bohaterska obrona Mariupola na zawsze zapisały się już na kartach historii. Nikt tego nie wymaże. Ukraina pokazała całemu światu, że jest w stanie stawić czoło imperialnej Rosji. Przecież nikt w to nie wierzył, a stało się i dzieje się. Rosja nie zrealizowała żadnego ze swoich strategicznych celów w pełni. Poniosła olbrzymie straty i ponosi je cały czas. To wielki sukces ukraińskiego państwa, to wielki sukces ukraińskich sił zbrojnych, to wielki sukces ukraińskich władz, to wasz wielki sukces, całego narodu. Zachodni świat zjednoczył się wokół Ukrainy. Duża w tym zasługa Stanów Zjednoczonych i przywództwa ze strony prezydenta Joe Bidena. W sytuacji prawdziwego zagrożenia potwierdza się, że silne amerykańskie przywództwo jest nadal potrzebne światu. Kijów jest miejscem, z którego wyraźnie widać, że potrzebujemy więcej Ameryki w Europie, zarówno w wymiarze wojskowym, jak i w tym wymiarze gospodarczym. Niestety w Europie w ostatnim czasie pojawiały i pojawiają się także niepokojące głosy z żądaniami, żeby Ukraina uległa żądaniom Putina. Chcę powiedzieć jasno: tylko Ukraina ma prawo decydować o swojej przyszłości, tylko Ukraina ma prawo sama o sobie decydować. Świat, wspólnota międzynarodowa, powinien domagać się od Rosji zaprzestania agresji, całkowitego wycofania się z terytorium Ukrainy, zaprzestania naruszania prawa międzynarodowego. Nie ma mowy o żadnym negocjowaniu i decydowaniu ponad głowami Ukrainy. Nic o was bez was, absolutnie. To żelazna zasada, musi być przestrzegana. Dziś to nie wy, to świat zachodni zdaje egzamin wiarygodności. Wiarygodności z tego, czy jego wartości naprawdę coś znaczą. Jeżeli dla świętego spokoju, interesów gospodarczych czy politycznych ambicji zostanie poświęcona Ukraina, choćby centymetr jej terytorium i kawałek suwerenności, będzie to olbrzymi cios nie tylko dla ukraińskiego narodu, ale dla całej wspólnoty Zachodu, nie mam co do tego żadnych wątpliwości. To właśnie czas i wasza przyszłość pokaże, czy fundament zachodniego świata, wartości takie jak demokracja, prawa człowieka, solidarność tylko pięknie brzmią, ale w zderzeniu z brutalną rzeczywistością nic nie znaczą, czy też znaczą coś rzeczywiście. Nie wolno nam dopuścić, by okazały się pustymi słowami. Nie wolno nam do tego dopuścić, to wielka odpowiedzialność Zachodu wobec Ukrainy, to wielka odpowiedzialność wspólnoty międzynarodowej wobec waszego narodu i waszego państwa, nie mam co do tego żadnych wątpliwości. Po Buczy, Borodiance, po Mariupolu nie może być powrotu do business as usual z Rosją. Szanowne panie i panowie prezydenci, szanowni państwo premierzy, szanowni państwo posłowie do parlamentów całego świata, nie może być powrotu do business as usual. Uczciwy świat nie może tego zrobić przechodząc do porządku dziennego nad zbrodnią, nad agresją, nad łamaniem podstawowych zasad. Drodzy przyjaciele, jako Polska od dawna ostrzegaliśmy Europę przed imperialnymi zapędami Rosji i Putina. Przed chęcią odbudowy wpływów Związku Sowieckiego, a może i carskiej Rosji; przed uzależnianiem od rosyjskich źródeł energii. Mówiliśmy, że to w istocie broń, która może zostać użyta przeciwko Europie, przeciwko narodom. Mówiliśmy, niestety nie posłuchano nas, bagatelizowano nasze ostrzeżenia. Byliśmy oskarżani o rusofobię. Dziś świat po cichu przyznaje, że mieliśmy rację. Ale, wierzcie mi, niezwykle gorzka to satysfakcja. O zagrożeniu ze strony Rosji mówił wielokrotnie śp. prezydent Lech Kaczyński. Mój profesor, mój nauczyciel, mój prezydent i wielki przyjaciel Ukrainy. Widziałem z bliska, jak walczył o to, by przyjąć Ukrainę i Gruzję do Sojuszu Północnoatlantyckiego. Mija właśnie 14 lat od szczytu w Bukareszcie, na którym mogły zapaść te historyczne decyzje, dające Ukrainie plan przystąpienia, plan do członkostwa w NATO. Gdyby wówczas posłuchano prezydenta Lecha Kaczyńskiego, prawdopodobnie nie doszłoby do agresji w 2014 roku, nie byłoby obecnej wojny, nie doszłoby do ogromu zniszczeń, ludzkiego cierpienia, historia potoczyłaby się inaczej. To powinien być wielki wyrzut sumienia dla niektórych europejskich liderów. Dlatego tak ważne jest, żeby dzisiaj nie powtarzano tych samych fatalnych błędów, które prowadzą do tylu nieszczęść. Nigdy nie wolno do tego dopuścić. Szanowni państwo, drodzy przyjaciele, Polska wspiera i będzie wspierać Ukrainę. Ja osobiście nie spocznę, dopóki Ukraina nie stanie się członkiem Unii Europejskiej w pełnym tego słowa znaczeniu. Jest moim wielkim pragnieniem i marzeniem, i jako prezydenta Rzeczypospolitej, i po prostu jako człowieka, abyśmy mogli razem budować wspólną przyszłość. To wielce ważne przecież nie tylko dla nas, ale przede wszystkim dla następnych pokoleń, dla naszych dzieci, dla naszych wnuków, dla tego, jaka dalej, na następne wieki będzie nasza część Europy, jak będą tutaj mogli żyć ludzie. Wierzę w to, że jako wolni, szczęśliwi, samorządzący się, tacy, którzy budują przyszłość, rozwijają się, mogą realizować swoje ambicje. Wierzę w to głęboko. Przypomnę, że to Polska jako pierwsze państwo uznała niepodległość Ukrainy w 1991 roku. W 92 roku podpisaliśmy – pierwsi nasi prezydenci niepodległych wtedy w pełni krajów podpisali – traktat o dobrej współpracy, wzajemnym sąsiedztwie. Ale dziś, myślę, że można śmiało powiedzieć, że moment dziejowy na nowo kształtuje nasze relacje. To są fakty, o których mówiłem i którym chyba nikt nie jest w stanie zaprzeczyć. Nadszedł dzisiaj czas w moim głębokim przekonaniu na nowy polsko-ukraiński traktat o dobrym sąsiedztwie. Na traktat, który uwzględni wszystko to, co razem zbudowaliśmy w naszych relacjach choćby w ostatnich miesiącach. Obecna wojna pokazała też, jak bardzo niewystarczająca jest sieć połączeń drogowych, kolejowych, infrastrukturalnych łączących nasze państwa. Czas odrobić te zapóźnienia. Granica polsko-ukraińska ma łączyć, a nie dzielić. To powinien być w tej chwili nasz wielki cel. Niech jednym z trwałych znaków naszych relacji będzie szybka kolej - połączy Kijów z Warszawą. Zbudujemy ją razem. Wierzę w to, że będziemy mogli to zrobić już w najbliższych latach. Jak przed momentem zapewniałem, będziemy jako Polska aktywnie wspierać Ukrainę w drodze do członkostwa w Unii Europejskiej. Teraz do statusu kandydata, ze wszystkich sił, panie prezydencie, ale także do członkostwa w Unii Europejskiej, jak powiedziałem, w pełnym tego słowa znaczeniu. Bo miejsce wolnej i demokratycznej Ukrainy jest w zjednoczonej Europie. Ja to dobrze wiem, ale przede wszystkim wy to dobrze wiecie. I wierzę w to głęboko, że taka właśnie będzie decyzja waszego społeczeństwa, narodu ukraińskiego w przyszłości; że taką właśnie decyzje naród ukraiński podejmie, że tak się właśnie wypowie, kiedy przyjdzie na to czas. Wierzę w to, że wspólnie będziemy się starali ten czas jak najbardziej przybliżyć. Osobiście bardzo zależy mi także na tym, aby Ukraina dołączyła do Inicjatywy Trójmorza, zrzeszającej państwa naszego regionu, członków Unii Europejskiej. Z Ukrainą inicjatywa ta z całą pewnością będzie znacznie silniejsza. Chcemy wspierać naszą niezależność energetyczną, a także wziąć aktywny udział w odbudowie waszej ojczyzny ze zniszczeń wojennych. Potrzebne są specjalne fundusze, fundusze na odbudowę. Będą o tym rozmawiał już w najbliższych dniach ze światowymi przywódcami podczas szczytu w Davos. Ale pamiętajmy, że Ukraina musi być odbudowana przede wszystkim na koszt agresora. Takie są wymogi dziejowej sprawiedliwości. Na koszt Federacji Rosyjskiej, która na Ukrainę napadła, która burzy dzisiaj na Ukrainie domy, która niszczy ukraiński przemysł, która zabiera ukraińskie plony, która zabija na Ukrainie ludzi. Powinna być odbudowywana przede wszystkim z reparacji wojennych. Na ten cel w pierwszej kolejności należy przeznaczyć zamrożone dziś w zachodnich bankach rosyjskie rezerwy walutowe, a te są ogromne, ogromne. To Rosja zrujnowała Ukrainę i to Rosja musi za to zapłacić. Nie mam co do tego żadnych wątpliwości i wierzę w to, że nikt uczciwy na świecie też żadnych wątpliwości nie ma. Jasną sprawą jest, kto jest agresorem, a kto został napadnięty i czyja ziemia jest niszczona. Drodzy przyjaciele, w czasie naszych rozmów z Wołodymyrem, z waszym prezydentem, często wspominaliśmy polsko-ukraińskie Euro 2012. Ktoś będzie się śmiał, a może oburzał, że mówię o tym dzisiaj, tutaj, w Radzie Najwyższej. Ale przypomnijcie sobie tamte radosne dni. Przypomnijcie sobie tamtą wielką akcję, te ogromne inwestycje, które wtedy realizowaliśmy, tę radość, którą wlało w nasze społeczeństwa to, że się udało i że razem zrealizowaliśmy wielki projekt. Głęboko w to wierzę, kochani, że jeszcze niejeden taki projekt przed nami, że będziemy jeszcze wspólnie realizowali wielkie europejskie i światowe projekty, także sportowe, ale również i inne. Ukraina wygra wojnę, przezwycięży trudności i zostanie odbudowana jeszcze piękniejsza niż była przed rosyjską agresją, jestem tego pewien. Niech żyje wolna, suwerenna, niepodległa Ukraina, niech żyje Polska. (PAP) Wszelkie materiały (w szczególności depesze agencyjne, zdjęcia, grafiki, filmy) zamieszczone w niniejszym Portalu chronione są przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. o ochronie baz danych. Materiały te mogą być wykorzystywane wyłącznie na postawie stosownych umów licencyjnych. Jakiekolwiek ich wykorzystywanie przez użytkowników Portalu, poza przewidzianymi przez przepisy prawa wyjątkami, w szczególności dozwolonym użytkiem osobistym, bez ważnej umowy licencyjnej jest zabronione.
tego nie da się powiedzieć tekst